Weekend na Roztoczu
Miała być polska złota jesień i niespieszne pożegnanie z latem, w ciszy i z dala od wielkich miast. Po jesieni na wschodzie jednak ani śladu. Kiedy objadaliśmy się malinami prosto z krzaków i rozkoszowaliśmy smakiem rumianych jabłek z lokalnych sadów w otoczeniu wciąż zielonych lasów, jesień wydawała się raczej odległą perspektywą. Gdyby nie brunatno-szary odcień opustoszałych pól można by śmiało uznać, że na Roztoczu lato dopiero się zaczęło. Tak jak nasze poznanie tego szczególnego kawałka Polski.
W maleńkiej miejscowości o swojsko brzmiącej nazwie Chłopków na próżno szukać szczególnych atrakcji. Kilkunastominutowy leniwy spacer wystarczy by przejść wioskę z jednego końca na drugi. Ale Chłopków chociaż niepozorny, oferuje sielską atmosferę, ciszę i przestrzeń, a także namiastkę dawnego wiejskiego życia. Choć rolnictwo i hodowla zwierząt powoli wymierają wraz z najstarszymi mieszkańcami, co wytrwalsi wciąż nie szczędzą wysiłku by pielęgnować rodzinne tradycje . Dzięki temu u naszych gospodarzy (Agroturystyka Siedlisko) mogliśmy cieszyć się smakiem świeżego mleka, serów, wędlin i pieczywa.
Chłopków zdaje się być miejscem na końcu świata, stanowi jednak doskonałą bazę wypadową. A w okolicy nie brak ciekawych i klimatycznych zakątków.
Szczebrzeszyn – Zwierzyniec – Guciów
Nie ma lepszego miejsca na recytację popularnego wiersza Brzechwy o chrząszczu niż Szczebrzeszyn. Oprócz spotkania z patronem miejscowości w postaci dwóch „chrząszczowych” pomników, krótki spacer w zupełności wystarczy by ruszyć stąd dalej – do Zwierzyńca. W Roztoczańskim Parku Narodowym można śmiało spędzić cały dzień lub nawet kilka – pieszo czy też na rowerze.
Około 10km od Zwierzyńca warto zatrzymać się choćby na godzinę w Zagrodzie Guciów, gdzie przewodnik oprócz odtworzonej średniowiecznej osady pokaże nam między innymi… meteoryty.
Zamość
W drodze do Lublina zatrzymaliśmy się w Zamościu. W miejscowym zoo, szeroko reklamowanym w turystycznych biuletynach, zwiedzających była zaledwie garstka, a większość punktów gastronomicznych na jego terenie była nieczynna. Po godzinie udaliśmy się więc nieco pokrzepić lokalnymi specjałami na zamojską starówkę.
Jędrzejówka – Hosznia Ordynacka – Podlesie Małe – Radecznica
Alternatywą dla najbardziej popularnych miejsc jest szlak po punktach widokowych i roztoczańskich wsiach – małe roztoczańskie perełki. Zdawało nam się, że przejeżdżamy przez wyludnione, zapadłe w letarg osady. Kiedy jednak już kogoś spotykaliśmy, miejscowi chętnie wdawali się w rozmowę, jakby właśnie czekali na kogoś, z kim mogą zamienić parę zdań.
Kiedy żegnaliśmy Chłopków nasza gospodyni nie kryła zaskoczenia, że nasz pobyt trwał na Roztoczu zaledwie parę dni. Jednocześnie wydawała się być spokojna o to, że wrócimy. Z przekonaniem w głosie stwierdziła, że „ten weekend to tak na dobry początek”.
justa
Ale sielsko 🙂 bardzo dużo zobczyliście jak na te kilka dni! My tez bylismy na Roztoczu, minęliśmy sie. Tylko my w Gorajcu końcem sierpnia..
Łukasz Kasperek
No trochę pojeździliśmy w te ostatnie ciepłe dni 😉 Roztocze jest cudne, więc pewnie będziemy wracać, może nawet z rowerami (waszym śladem) 😉 Pozdrawiamy!
Magda
Piękne Roztocze, piękna Polska! Byliście tylko na weekend? A tyle wspaniałych miejsc zobaczyliście.
Łukasz Kasperek
Dzięki, Magda! W Lubelskim łącznie byliśmy 4 dni – 2 dni na Roztoczu i 2 dni w Lublinie. Wciąż za mało! 😉