São Miguel od kuchni
Wspomnienia z podróży nieodłącznie wiążą się u nas ze smakami – potrafimy je błyskawicznie i bezbłędnie powiązać z miejscem, w którym byliśmy choć chwilę lub ludźmi, których przy posiłku udało nam się poznać. Jak na prawdziwych łasuchów przystało, nie ma udanego wyjazdu bez dobrej kuchni, w tym wypadku kuchni azorskiej. Czas podsumować krótką z nią przygodę.
Wołowina
Doskonałej jakości wołowina to wizytówka Azorów. Musieliśmy to sprawdzić na własnych kubkach smakowych w polecanej przez wielu restauracji Associação Agrícola de São Miguel. Główne miejsce w menu zajmują steki w różnych wariantach, a oprócz stopnia wysmażenia mięsa, wybieramy również rodzaj wołowiny (co wpływa na cenę). Niezależnie jednak od naszego wyboru mięso będzie doskonale przygotowane i po prostu pyszne.
Może dlatego, że na Azorach krowy wydają się mieć bardziej szczęśliwe życie (wiemy, do czasu…) – wypasane na bezkresnych zielonych pastwiskach w małych stadach.
Poza restauracjami, wołowina gości również w menu sporej części lokalnych knajpek, często w formie burgerów.
Cozido
W okolicy jeziora Furnas można skorzystać z ekologicznego sposobu gotowania – wykorzystując naturalne ciepło z wnętrza ziemi. Wszystko za sprawą aktywności sejsmicznej obszaru archipelagu. Gotowanie cozido polega na umieszczeniu w specjalnie przygotowanym dołku garnka wypełnionego warzywami i kilkoma rodzajami mięs, a następnie pozostawienie go pod warstwą ziemi na 5-6 godzin. Na szczęście na obiad nie musimy aż tak długo czekać. Wystarczy wybrać się do jednej z restauracji w Furnas, na przykład Tony’s, by spróbować typowego azorskiego cozido.
Potrawa przypomina nieco nasze „pieczone”, znane na Śląsku i w Małopolsce, różni się jednak istotnie zapachem. Jest smaczne oraz, za sprawą dużej ilości mięsa, bardzo sycące. Nie jest to jednak danie, którego smak szczególnie zapadł nam w pamięci. Być może dlatego, że – jak podkreślała jedna z goszczących nas na wyspie osób – cozido nabiera najlepszego smaku i charakteru, gdy jego przygotowanie i spożywanie są częścią dłuższego spotkania z najbliższymi.
Nie tak dawno, w okolice Furnas wyruszano o świcie, by na własną rękę wykopać dół, w którym umieszczano garnek z przygotowaną wcześniej potrawą. W tym czasie rodzina i przyjaciele mogli wspólnie spędzić czas w okolicznych lasach czy nad jeziorem, w oczekiwaniu na ucztę.
Dzisiaj każdy dołek jest odpowiednio opisany, zabronione jest umieszczanie w nich czegokolwiek bez wcześniejszej rezerwacji, nie wspominając o samodzielnych wykopach – tą rolę przejęły wyznaczone osoby i restauracje.
Ryby i owoce morza
W porównaniu z kontynentalną Portugalią, na Azorach nie znajdziemy aż tak wielu rybnych dań. Prym w wyspiarskiej kuchni wiedzie mięso, co nie oznacza jednak, że ryby i owoce morza w ogóle w niej nie goszczą. Można zatem znaleźć między innymi popularne tam skałoczepy (lapas), steki z tuńczyka czy grillowane sardynki.
Najlepsze wskazówki w kwestii jedzenia zwykle dostajemy od miejscowych, tym razem nie było inaczej. A najlepszym miejscem, gdzie udało nam się trafić na morską kolację była restauracja Ponta do Garajau w Ribeira Quente z wyśmienitymi owocami morza. (Obecnie zamknięta aż do kwietnia.)
Ser z São Jorge
Pochodzący z sąsiedniej azorskiej wyspy – São Jorge – jest wszechobecny na São Miguel. Pozycja obowiązkowa do skosztowania! Niestety byliśmy bardziej zajęci konsumpcją, niż fotograficzną dokumentacją serowych doświadczeń 😉
Warzywa na dalszym planie
Na wyspie mieliśmy mały niedosyt warzyw, w jakiejkolwiek formie. Do wielu wiosek dostawa z warzywami innymi niż codziennie zjadane ziemniaki trafiała raz, bądź dwa razy w tygodniu i wcale nie gwarantowała różnorodności asortymentu. Spotkaliśmy zresztą na wyspie wegetarian, którzy zaczęli w końcu jeść również mięso bo niezwykle trudne było prowadzenie w ich małych miejscowościach odpowiednio zbilansowanej diety.
W miastach, jak Ponta Delgada czy Ribeira Grande, z dostępnością warzyw jest zdecydowanie lepiej, jednak wciąż w restauracyjnych daniach szczególnego urozmaicenia nie doświadczyliśmy.
Ananasy
Warunki klimatyczne na wyspie Świętego Michała wyjątkowo sprzyjają uprawie ananasów, które dotarły tutaj aż z Brazylii. W przeciwieństwie jednak do swoich południowoamerykańskich odpowiedników są mniejsze, za to o wiele bardziej soczyste i słodkie. Mieszkańcy wyspy chełpią się, że to właśnie stąd pochodzą najlepsze ananasy, z którymi żadne inne nie mogą się równać. I trudno w to nie wierzyć, jeśli pozna się ich smak (zwłaszcza porównując do naszych supermarketowych ananasów).
Na plantacji ananasów Arruda nieopodal Ponta Delgada można zwiedzić (wstęp darmowy) szklarnie z ananasową uprawą i przekonać się jak wiele pracy trzeba włożyć, by ta owocowa słodycz znalazła się na naszych talerzach.
Banany z ogródka
W przydomowych ogródkach na São Miguel widok bananowca nie jest niczym nadzwyczajnym. Owoce przypominają te, których smakowaliśmy w Azji – są mniejsze i brzydsze od tych, które widzimy w naszych sklepach. Smakują jednak wybornie, niesamowicie słodkie i miękkie. W sam raz by zabrać kilka do plecaka na przekąskę podczas wycieczki jednym z wyspiarskich szlaków.
Queijadas
Inaczej pyszne serowe ciasteczka cieszące się popularnością nie tylko w kontynentalnej części Portugalii. Znaleźć je można również na wyspach w ich lokalnych odsłonach. Doskonałe na zwieńczenie azorskiego obiadu!
Będzie nam miło jeśli podzielisz się swoją opinią i zostawisz komentarz. Zachęcamy też do subskrypcji wpisów przez email i podzielenia się linkiem ze znajomymi. Dzięki!
kajtostany
Wygląda wyśmienicie. Chyba największa różnica między Azorami a POrtugalią jest w takim razie w ilości warzyw.
A najchętniej to bym sama coś upichciła na tych naturalnych gorących kuchenkach:D
Łukasz Kasperek
A smakuje jeszcze lepiej. Może zacznij kopać w okolicy, a nuż się dokopiesz do gorących kuchenek i znajdziesz źródło krakowskiego zadymienia 😉