Porto
Zaledwie parę minut drogi od jednego z największych portugalskich lotnisk rozpościera się widok daleki od typowej miejskiej zabudowy. Osiedle domków jednorodzinnych wyrasta wśród pól, ruch uliczny jest znikomy, panuje prawie niczym niezmącona cisza. Na opustoszałym wieczorną porą osiedlu domów jednorodzinnych mieszka nasz gospodarz Vasco (couchsurfing), dzięki któremu odkryjemy Porto od strony „przedmieść”. Nazwa miejscowości nie mogła być na nasz krótki pobyć bardziej trafna – zatrzymujemy się w Maia, skąd w kilkanaście minut można się dostać komunikacją miejską do historycznego centrum Porto.
Vasco odbiera nas z lotniska, w domu szybko przygotowuje wspólną kolację składającą się, jak na Portugalię przystało, z dorsza (bacalhau), pieczonych ziemniaków oraz dobrego lokalnego wina. W tym czasie wybudzona z drzemki Maja penetruje nowe kąty czując się jak u siebie. Tego wieczoru mieliśmy więc sporo czasu na rozmowę z gospodarzem (po raz kolejny zapominając o wspólnym zdjęciu!).
Couchsurfingowy nocleg u Vasco to dużo więcej niż przeciętny hotelowy standard – do naszej dyspozycji oddaje na piętrze przestronny pokój z łazienką. W całym domu podobnych pomieszczeń jakby tylko czekających na gości jest jeszcze co najmniej kilka. Mimo sporego metrażu budowa domu i jego utrzymanie są wciąż o wiele korzystniejsze niż zakup lub wynajem mieszkania w centrum Porto. W najstarszych dzielnicach pozostają jedynie ci prowadzący na miejscu dochodowe biznesy lub zarabiający dostatecznie dużo, by pokryć wysokie koszty zamieszkania w centrum. Zamiast przenosić się do miast, Portugalczycy wybierają wielokroć tańsze domy w miejscowościach wyrastających na ich obrzeżach. Pokłosiem kryzysu jest również stale wzrastająca liczba portugalskich emigrantów do krajów byłych portugalskich kolonii w Afryce (Angola, Mozambik). Zarabiają na utrzymanie domów i rodzin lub tego, co z nich jeszcze pozostało – w przypadku Vasco patchworkowa rodzina i on sam w wielkim domu jako gospodarz. Dla turystów dostrzegalny jest zaledwie przebłysk kryzysu uosobiony przez opuszczone miejskie kamienice (nie tylko w Porto).
Ribeira
Do historycznej części Porto, która nie zmienia się mimo upływu czasu i zawirowań ekonomicznych, dostajemy się nowoczesnym i zadbanym metrem. Starówka to bez wątpienia najpopularniejsze turystycznie miejsce, jednak wciąż daleko jej do miejskiego zgiełku. Na najbardziej popularnych wśród turystów ścieżkach nie jest tłoczno, knajpki przy deptaku nad rzeką Douro świecą pustkami, a miejscowe drogi dalekie są od zatłoczonych. Można więc w spokoju podziwiać barwne kamienice dzielnicy Ribeira oświetlone południowym słońcem, spacerując nadrzecznym deptakiem w kierunku charakterystycznego mostu Dom Luis I (projektu Gustawa Eiffel).
Porto
Nie byłoby oczywiście Porto bez kieliszka porto – trunku z winiarni rozsianych po pobliskich wzgórzach. Najlepiej taką degustacją zakończyć wycieczkę po jednej z licznych piwnic, gdzie w pokaźnych rozmiarów drewnianych beczkach leżakuje wino poznając przy tym nieco szczegółów na temat finalnego lokalnego produktu jakim jest porto.
Porto to miasto, które pomimo tego, że klasyfikuje się jako jedne z największych w Portugalii, na miejscu wydaje się bardziej miasteczkiem niż metropolią. Chwilami wydaje się nawet nieco ospałe i leniwe. Nie przytłacza i męczy jedynie wtedy, gdy trzeba wspiąć się na kolejne wzgórze z punktem widokowym.
Informacje praktyczne
Do Porto nie ma (jeszcze) bezpośrednich połączeń z Polski. Bilety tradycyjnych linii lotniczych zaczynają się od ok. 700zł, natomiast tanimi liniami można złożyć takie połączenie nawet poniżej 300zł (w dwie strony).
Po mieście bardzo wygodnie porusza się metrem, którym również można dojechać na lotnisko. Więcej informacji tutaj.
Pojedynczy przejazd metrem: 1,20€. Bilet całodobowy: od 4,15€ (w zależności od strefy).
Sporo winnic oferuje wycieczki + degustację o wyznaczonych porach dnia, często za darmo. Listę najbardziej popularnych winnic znajdziecie tutaj.
Noclegi: Couchsurfing. Bez opłat.
W Porto byliśmy bardzo krótko, był to dla nas tylko jednodniowy przystanek w drodze na Azory . Zdecydowanie jest to miasto do którego chce się wracać, więc jak znów zatęsknimy za Portugalią, to i do Porto choćby na jeden dzień wrócimy.
Macie swoje ulubione miejsca w Portugalii? Możecie coś polecić na kolejny raz? Piszcie w komentarzach. Zachęcamy też do zapisania się do newslettera (w pasku po prawej stronie) i podzielenia się linkiem ze znajomymi 😉 Dzięki!