Tanie podróżowanie może być nie lada wyzwaniem. Po „upolowaniu” lotu pozostają jeszcze istotne kwestie noclegu i wyżywienia, które mogą skutecznie uszczuplić nasz portfel. Niestety Oman nie należy do najtańszych kierunków, głównie z uwagi na ograniczoną bazę budżetowych hoteli. Jednak jeśli zabierzecie w podróż namiot, macie problem z głowy!Nie mieliśmy wcześniej żadnego doświadczenia w temacie „namiotowania”. Namiot nabyliśmy tuż przed wyjazdem do Omanu, a jego rozkładanie i składanie przećwiczyliśmy w pokoju Mai. Pewni, że damy radę z tak prostymi czynnościami, dopakowaliśmy do bagażu namiot, maty samopompujące i lampkę jako nasze biwakowe niezbędniki.

Namiot w pokoju też może być frajdą. Przez cały tydzień Maja nie pozwoliła nam go złożyć…
W Omanie można rozbijać się praktycznie wszędzie. Na pierwszą noc pod namiotem wybraliśmy wybrzeże w okolicach Al-Ashkarah. Po drodze jednak parę godzin spędziliśmy na obiedzie u przypadkowo poznanych ludzi, w efekcie czego na miejsce dotarliśmy w zupełnej ciemności. Nieliczne latarnie oświetlały meczet, coffee bar i sklep. Ani śladu wybrzeża, gdzie mieliśmy nadzieję w ciszy i spokoju rozbić nasz domek. Nie mogliśmy liczyć na nawigację, która wciąż gubiła orientację w sieci wąskich uliczek. Postanowiliśmy rozbić się po prostu na obrzeżach miasta, skąd świetle dziennym zamierzaliśmy odnaleźć właściwy kierunek na plażę.

Walka z namiotem i silnym wiatrem w Al-Ashkarah
Niestety plany szybkiego rozłożenia namiotu pokrzyżował nam silny wiatr i podłoże piaskowo-skalne, w którym nie sposób było zamocować stabilnie szpilki. W końcu po wielu staraniach udało się kilka z nich prowizorycznie zainstalować, więc czym prędzej wrzuciliśmy do namiotu nasze najważniejsze rzeczy, po czym w trójkę wślizgnęliśmy się do środka. Wiatr niemiłosiernie szarpał namiotem, ale dzięki naszemu balastowi nie miał szans odlecieć. Mimo świstu wiatru i prawdziwie polowych warunków Maja ani drgnęła, śpiąc twardo na swojej macie.
Po paru minutach od rozbicia się w Al Ashkarah usłyszeliśmy wołanie na zewnątrz. Łamana angielszczyzna wskazywała, że skierowane było ono do nas – w końcu byliśmy jedynymi „turystami” w tym miejscu. Próbowaliśmy zignorować nawoływanie, ale miejscowy był uparty. Nie byliśmy pewni co do jego intencji, choć przed podróżą upewniliśmy się z wielu źródeł, że biwakowanie w Omanie jest nadzwyczaj bezpieczne. Kiedy już Łukasz niepewnie wychylił się z namiotu okazało się, że pan był szczerze zainteresowany tym, czy mamy zamiar spędzić noc w tym miejscu. Następnie poinformował, że w mieście jest do dyspozycji hotel i na pewno będzie tam dla nas miejsce. Gdybyśmy jednak nie chcieli z niego skorzystać: „my home is your home”. Zmęczeni całodzienną podróżą nie mieliśmy najmniejszej ochoty zwijać całego kramu, a tym bardziej budzić Maję, więc grzecznie odmówiliśmy. Tego wieczoru jeszcze dwukrotnie ktoś się do nas dobijał: by zaproponować przeniesienie namiotu za murek miejscowej szkoły czy też doradzić jak ustawić samochód, by możliwie najbardziej ochronił nas od wiatru.
Rankiem wiatr ucichł i w końcu usłyszeliśmy szum morza. A wychodząc z namiotu okazało się, że nieświadomie udało nam się rozbić zaraz przy plaży.

Rano okazało się, że mimo zupełnej ciemności wybraliśmy całkiem ładne miejsce na nocleg.

Al-Ashkarah

Na plaży w Al-Ashkarah
Namiot okazał się bardzo pomocny również w okolicach rezerwatu żółwi Ras-Al-Jinz, gdzie nocleg w jedynym hotelu w pobliżu kosztował bagatela 200 euro. Tym razem przed wiatrem chronił nas murek, a miejsce na rozbicie się wskazał porozumiewając się z nami na migi jeden z miejscowych.

Idealna miejscówka na rozbicie namiotu, w Ras-al-Jinz
Nie mogąc liczyć na prysznic, potargani i z piachem w butach musieliśmy ciekawie wyglądać na tle wypachnionych i zadbanych turystów (głównie ze Skandynawii). Wracając do namiotu po nocnej wizycie w rezerwacie, natknęliśmy się na zaparkowane tuż obok terenowe samochody i grupę żywo rozmawiających mężczyzn. Jeden z nich uprzejmie zapytał skąd jesteśmy i czy mamy zamiar spać właśnie w tym miejscu, po czym oddalił się nieco wraz z kolegami, by nam nie przeszkadzać.
Na wyspie Masirah mieliśmy problem z odnalezieniem odpowiedniego miejsca na namiot, które będzie odpowiednio osłonięte przed wiatrem i ostatecznie rozbiliśmy się w drewnianej pasterskiej chacie. Nie mając po raz kolejny dostępu do bieżącej wody przekonaliśmy się, że w zaledwie paru litrach wody mineralnej można przyzwoicie się umyć.
Nie udało nam się zaoszczędzić na wszystkich noclegach w Omanie, natomiast w ponad dwutygodniowej podróży tylko dwie noce spędziliśmy w hotelu – w Sur nie znaleźliśmy żadnego couchsurfera, a wiatr wzmógł się na tyle, że nie było możliwości rozbić się przy plaży. Poza tym trochę zatęskniliśmy do kąpieli w ciepłej wodzie i normalnego łóżka. Na namiot na pewno przyjdzie jeszcze czas 🙂
Informacje praktyczne dotyczące organizacji wyjazdu do Omanu znajdziesz TUTAJ.
iwanickaiwona
Jak wy to robicie z tak mala krolewna?podziwiam!
Łukasz Kasperek
Iwona, pytasz o spanie z dzieckiem w namiocie? Wcale nie jest taką królewną – śpi w każdych warunkach, a po pierwszej nocy w namiocie trzepoczącym na wietrze była wśród nas jedyną wyspaną osobą 😉
iwanickaiwona
Tak…dzieci potrafia nas zadziwiac! Rewelacyjni z Was rodzice! Gratuluje!
Kamil Białas
Też nie każde dziecko ma takie zdolności adaptacyjne, także tym większy szacun dla Majki 🙂
Dzięki za ten wpis. Bardzo mnie zainteresował i już zabieram się za resztę artykułów o tematyce omańskiej 🙂
Łukasz Kasperek
Dzięki, Kamil! Oman zdecydowanie polecamy, a wkrótce wrzucimy trochę praktycznych porad, więc bądź czujny! 😉
PatTravel
Oj nie dałabym rady, wszystkie moje wyprawy z zamysłem namiotowym konczyły się nerwowym poszukiwaniem normalnego noclegu 😉
Łukasz Kasperek
To był nasz pierwszy raz z namiotem i zapewne nie ostatni, chociaż po kilku dniach faktycznie można zatęsknić za normalnym łóżkiem i prysznicem 😉
dee4di
Jesteście dla mnie prawdziwą inspiracją! co za przygoda spać na plaży w namiocie! W OMANIE!!!!!! Super. Moje dzieci już większe i ciągle przekładamy z nimi tę podróż po świecie. Ciągle wyjeżdżamy ale na krótko
Łukasz Kasperek
Dzięki, miło jest być inspiracją! Pakuj zatem dzieciaki i w drogę – wcale nie trzeba jechać na koniec świata 😉
Marcin Wesołowski
To się nazywają rodzice z pasją! Super sprawa i super wyprawa!
Łukasz Kasperek
Dzięki, Marcin!
besttravelspots
Rewelacja! Pierwsza wyprawa namiotowa do Omanu… Czemu nie 😀
Kempin
Czy mieliście ze sobą śpiwory? Jaki mieliście namiot? Czy polecasz Wasz namiot. Też planujemy z dziećmi (2 i 3 lata) wyjazd do Omanu, lecz nie mamy sprzętu biwakowego. Nie wiem też jak go spakować z racji podróży Wizzairem i 1 bagażem rejestrowanym. Jak Wy to zrobiliście?
Łukasz Kasperek
Cześć! W Omanie nie mieliśmy śpiworów, jedynie maty samopompujące i jakiś mały kocyk dla córki. W lutym było dość ciepło nawet nocą, więc brak śpiworów zupełnie nie przeszkadzał.
Namiot z którego korzystaliśmy to Fjord Nansen Sierra III. Teraz gdy jest nas więcej mamy model Andy IV tego samego producenta.
Jeśli chodzi o pakowanie, namiot mieliśmy przytroczony do boku plecaka, co nie stanowiło problemu w Air Serbia ani British Airways, ale nie wiem jak podchodzi do tego wizzair. Jeśli tylko namiot będzie mieścił się w „obrysie” plecaka, powinno być OK.
Powodzenia! 😉
Łukasz
Daniel Kępiński
Śpiwory naprawdę nie były potrzebne? Wy się niczym nie przykrywaliście? Jedziemy w podobnym terminie. To by była dobra wiadomość dla mnie nie musiałbym teraz na szybko kupować (niby mam śpiwory, ale 15 letnie i zajmują dużo miejsca).
A pozostały sprzęt biwakowy? Rozumiem, że butli z gazem nie braliście bo chyba nie można. A garnki etc?
Łukasz Kasperek
Śpiworów nie mieliśmy. Kiedy my tam byliśmy było naprawdę ciepło, w namiocie zwłaszcza, nawet lufciki otwieraliśmy na noc 🙂 Sprzętu biwakowego w ogóle nie braliśmy, jedynie maty. Nie mamy z tym zresztą doświadczenia – ja pierwszy raz pod namiotem spałem właśnie w Omanie 🙂
Ostatecznie spaliśmy pod namiotem jakieś 4 noce, resztę na couchsurfingu, raz w hotelu. Jeśli potrzebujecie, sprzęt biwakowy kupicie w jednym z wielkich marketów w Maskacie w razie potrzeby, z butlą czy palnikiem też nie powinno być problemu na miejscu.
Kempin
No właśnie ja podobnie nie mam doświadczenia. Dopytuję, żeby się przygotować. U nas pewnie też skończy się coś około na 4 dniach pod namiotem jeżeli w ogóle, bo żona ma wątpliwości czy aby w nocy ktoś nie przyjdzie na pustkowie i delikatnie mówiąc zrobi krzywdę.
Tak czy inaczej namiot weźmiemy i maty też. Śpiwory fajnie byłoby nie brać bo mogą się okazać zbędnym bagażem. Jednak jeszcze się waham. Człowiek jednak przyzwyczajony do okrycia się czymś w nocy choćby prześcieradłem jak to się często praktykuje w hotelach w Grecji czy Chorwacji latem.
To jak organizowaliście posiłki w dni w które spędzaliście pod namiotem? Rozumiem, że obiady na mieście? A śniadania? Pewnie kupiliście dzień wcześniej chleb i coś na chleb i w ten sposób? Nie psuło to się w upały?