We Włoszech byliśmy już wielokrotnie, za każdym razem odkrywając kolejne miejsce, do którego chce się wracać. To kierunek, który chyba nigdy nam się nie znudzi – poczynając od kuchni włoskiej przez tętniące życiem miasta, otwartych gadatliwych ludzi, jak i maleńkie wioski, gdzie centrum skupia się w miejscowym barze pachnącym kawą. Tym razem, w drodze na wybrzeże Francji, zatrzymaliśmy się w Mediolanie, skąd po dwóch dniach mieliśmy ruszyć dalej pociągiem.
Długo szukaliśmy gospodarza, bo kolejny raz trafiliśmy na długi weekend w kraju, do którego się wybieraliśmy. Do tego od 1-go maja w Mediolanie ma miejsce Światowa Wystawa Expo, co generuje zapewne większą niż zwykle liczbę odwiedzających. W końcu wylądowaliśmy w mieszkaniu couchsurferki, której nie mieliśmy nawet szansy osobiście poznać przez cały nasz pobyt. Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko, ale w świecie couchsurfingu wszystko jest możliwe.
Do dyspozycji mieliśmy całe mieszkanie, w zamian zapewniając opiekę nad dwoma kotami, o co w głównej mierze troszczyła się Maja.
Do centrum dzieliło nas zaledwie kilka stacji metra; zadziwiające było to, że mimo miejskiej lokalizacji w okolicach mieszkania było cicho i spokojnie jak w niewielkiej włoskiej miejscowości.
Po mieście kręciliśmy się nieco bez celu zwiedzając najbardziej charakterystyczne miejsca, takie jak mediolańska gotycka Katedra (Duomo) oraz Galleria Vittorio Emanuele II wraz z otaczającymi uliczkami.
Dalsze części miasta można obserwować z dachu Katedry, gdzie dostaniemy się bez większego wysiłku – nie warto więc dopłacać do biletu z wjazdem windą (normalny 8 euro, wjazd windą 13 euro).
Niedaleko Piazza del Duomo znajduje się również Zamek Sforzów otoczony urokliwym parkiem (Parco Sempione) z charakterystycznym Łukiem Triumfalnym w tle.
Dodatkową atrakcją w czasie naszego krótkiego pobytu w Mediolanie był festiwal lodów, które można było zajadać w najbardziej oryginalnych połączeniach smakowych, np. pomarańcza z imbirem i rozmarynem. Nie wspominając już o chrupiącej pizzy, focacciach i wszelkiego rodzaju makaronach. Jak to we Włoszech – kulinarnej uczcie nie było końca.
Hasłem przewodnim tegorocznej wystawy Expo jest również jedzenie: „Żywienie planety, energia dla życia”. Nie mogliśmy przegapić takiego wydarzenia, jednak więcej na ten temat w następnym artykule.
Informacje praktyczne
Transport:
Lecieliśmy Ryanairem z Krakowa do Bergamo, cena: ok. 200zł/os. z bagażem podręcznym. (Do Bergamo często można dostać się już za kilkadziesiąt złotych Ryanairem lub Wizzairem, z wielu miast Polski).
Z lotniska Orio al Serio w Bergamo do centrum Mediolanu dostaniemy się już za 4 euro – na przykład busem Orioshuttle. Warto zarezerwować bilet wcześniej.
Po mieście bardzo wygodnie poruszą się metrem. Sieć jest mocno rozbudowana, bilet dobowy w pierwszej strefie (większość atrakcji) kosztuje €5,80. Aby dostać się do miasteczka Expo (stacja Rho Fiera) należy dokupić jednorazowy bilet za €1,80.
Noclegi:
Couchsurfing. Bez opłat.
justabrr
Festiwal lodów 🙂 My byliśmy w Madiolanie dokładnie 5 lat temu na festiwalu wnętrz 🙂 Bardzo przyjemny włoski wpis!
Łukasz Kasperek
Dzięki Justyna! My już planowaliśmy Mediolan od dawna, ale jakoś nigdy nie było nam po drodze. W tym roku zdecydowanie warto wybrać się tam na Expo, szczególnie dla smakoszy jak my 😉 Myślę, że się jeszcze kiedyś wybierzemy w okolice Mediolanu, np. nad jezioro Como czy do Turynu. Do Włoch zawsze chętnie! 😉
wakacjewewloszech
Świetny wyjazd. A w pawilonie Neapalu byliście? Ponoć smutny i pusty…
Łukasz Kasperek
Nie doszliśmy do pawilonu Nepalu… Warto byłoby spędzić cały dzień na Expo, niestety byliśmy zaledwie kilka godzin.