Mala beba w Bośni i Hercegowinie
Zdecydowanie możemy stwierdzić, że podczas całej bałkańskiej przygody najbardziej zauroczyła nas Bośnia i Hercegowina. Niesamowici ludzie, przenikające się wpływy różnych kultur i religii. Miejsca nieskażone jeszcze masową turystyką – to wszystko sprawia, że chcemy tam jeszcze kiedyś wrócić.
Mostar
Pierwszy punkt na naszej mapie to Mostar w Hercegowinie. Miasto, którego niesamowitą atmosferę ukształtowała w dużej mierze tragiczna historia. Mimo upływu czasu wciąż napotkać można ślady krwawego bratobójczego konfliktu – na każdej ulicy znajdziemy kontrast pomiędzy nowoczesnością i powojenna ruiną. Wciąż nie brakuje budynków, które mimo zniszczeń, śladów po bombach i kulach nadal stoją przy głównych ulicach. Jak przykre, bolesne wspomnienie i przestroga na przyszłość.
Znakiem rozpoznawczym Mostaru jest charakterystyczny most na rzece Naretwa. Powstał w średniowieczu, przetrwał niejedną wojnę. Ostatecznie w czasie konfliktu bałkańskiego został doszczętnie zniszczony. Dzisiaj odbudowany most nie tylko łączy zupełnie różne części miasta, ale jest też miejscem spotkań i wielu wydarzeń. W czasie naszej wizyty w mieście na moście byliśmy świadkiem dziwnego zamieszania. Młody chłopak stał na jego krawędzi i wykrzykiwał coś po bośniacku lub chorwacku. Nie wiedzieliśmy do końca czy chce sobie odebrać życie i stąd ta przemowa; chce skoczyć na główkę bez żadnej asekuracji czy ma zamiar zagrać na ludzkiej litości i zebrać trochę grosza. Na szczęście historia nie okazała się tak dramatyczna. Chodziło po prostu o zbiórkę pieniędzy na zorganizowanie zawodów w skokach do wody, które często mają miejsce na Mostarowym moście.
Blagaj
Gdziekolwiek się nie pojawiliśmy w Bośni i Hercegowinie, Maja wzbudzała niegasnące zainteresowanie. Nawet rozmowy z kelnerem w restauracji skupiały się bardziej na naszej latorośli aniżeli na naszych preferencjach kulinarnych. Udając się do raczej mniej popularnego zakonu derwiszów w niepozornej miejscowości Blagaj, parkingowy zauważając Maję w samochodzie z uporem wcisnął nam z powrotem pieniądze zachęcając do skorzystania z konkurencyjnego parkingu, bliżej miejsca docelowego. Bo przecież tak lepiej dla “małej beby”, bliżej, nie trzeba będzie daleko iść w upale, itd….
Na miejscu z kolei spotykamy grupę przesympatycznych pań, które rozpływały się wręcz w zachwytach nad Mają, błogosławiły, zadawały dziesiątki pytań, ile ma miesięcy, jak się czuje, jak znosi podróż. A na koniec Maja zarobiła swoje pierwsze pieniądze. Jedna z nich wręczyła Mai do rączki 1 euro dodając: ”Niech sobie coś mala beba kupi”.
Wracając do samochodu zatrzymujemy się przy jednym z kramów. Po raz kolejny czujemy, że cała uwaga sprzedawcy skupia się na Mai śpiącej w wózku. Z przejęciem dopytuje jak znosi podróż i upał, poprawia zasłonkę wózka, a na pożegnanie zdejmuje z wystawy jeden z rzemyków z literką M i zawiesza prezent na wózku. Trzeba przyznać, że podróżowanie z dzieckiem niesamowicie ułatwia kontakty z miejscowymi, sprawia, że są bardziej ufni i powoduje, że otwierają się na nowe znajomości.

Flaga Republiki Serbskiej

Trebinje w Republice Serbskiej

Trebinje w Republice Serbskiej
W drodze do Czarnogóry zatrzymujemy się na chwilę w Trebinje, w Republice Serbskiej.
Informacje praktyczne
Noclegi: W Mostarze spaliśmy w Villa Nadin . Inne noclegi znajdziesz na Booking.com oraz Hotelscombined.pl
Z czystym sumieniem polecamy najnowsze wydanie (2017) przewodnika „Bałkany” wydawnictwa Pascal (link do Ceneo), autorstwa Oli z Bałkany według Rudej.
titkaa1
przepiękna Maja i przepiękna wyprawa! jechałam też bardzo podobną trasą, potwierdzam prawdziwość zdjęć i opisów 🙂
Łukasz Kasperek
Dzięki! Jest jak najbardziej prawdziwie 😉